Święta- jak nie dać się zwariować?
Wiecie, sprzątanie, prezenty, ubieranie choinki, gotowanie, ciągłe uwagi typu "powieś to niżej", "jeszcze tam jest jakiś paproch", "przynieś mi ścierkę... albo nie, jednak ją zmocz!". I co z tego, że jesteś już przy mamie z suchą szmatką, musisz wrócić się do kuchni, robiąc jeszcze jedną rundkę.
Przygotowania do świąt często sprawiają, że wybuchamy. Albo chcemy wybuchnąć. Często przez ten natłok uczuć kłócimy się z innymi i krzyczymy na tych, którzy są Bogu ducha winni. Ale nie sztuka po prostu przeprosić, tylko zapobiec takim sytuacjom.
Okej, fajnie. Co teraz? Teraz potrzebna nam jakaś organizacja. Spiszcie gdzieś swoje świąteczne obowiązki, by być pewnym, że niczego nie zapomnicie, może to zapewnić mniej stresu. W przypadku uwag innych domowników, nie krzyczcie od razu, bo po co? Parę głębokich wdechów i spokojne upomnienie "poradzę sobie/ potrafię to zrobić sama" wystarczy. Nie rzucajcie odkurzaczem, nie łamcie miotły, bo będzie to kolejny wydatek.
Ach te prezenty. Nie jesteśmy jasnowidzami i nie czytamy w myślach. Jeśli nie zależy nam na elemencie zaskoczenia, po prostu pytamy co i kto chce dostać. Ale po co iść na łatwiznę? Istnieją cztery opcje: poradzić się przyjaciół, pobuszować po sklepach, bo "może coś wpadnie mi w oko", poszukać w internecie porad blogerek albo pooglądać filmiki DIY na youtube. Serio, potrafią ze zwykłych rzeczy zrobić coś efektownego- często jest to szybkie w wykonaniu i niedrogie. Wielki plus!
Hm, posprzątaliśmy, zrobiliśmy zakupy.. zapewne też wszystko jest już ugotowane (zresztą, zazwyczaj zajmuje się tym mama lub babcia). Czas na choinkę i ozdabianie domu!
Tu możemy zaszaleć. Postawić na totalny misz-masz albo utrzymać wszystko w jednej kolorystyce, by było elegancko. Może zamiast kupować gotowy stroik warto zrobić coś samemu? Chwila odetchnienia i wykazania dla naszej inwencji twórczej. Ale jeśli mało w nas cierpliwości, lepiej sobie odpuścić, to ma być jeden z przyjemniejszych elementów tej przygody
I chyba wszystko gotowe, hm? Czas na spotkanie z rodziną, zajadanie się pysznym jedzeniem i bycie dumnym ze swojej ciężkiej pracy. Nie patrzcie na to jak na obóz przetrwania, serio. Całe to zamieszanie ma swój urok, spotkania rodzinne również. Bo co jakby miało tego zabraknąć? Głowa do góry i Merry Christmas!
Pozdrawiam
Sei-chan.
Świetnie opisalas świąteczne przygotowania ;)
OdpowiedzUsuńja dzisiaj piekłam ciasteczka :) i nieźle się przy tym bawiłam...:D
OdpowiedzUsuńklarunka86
Przyjemny artykuł. :)
OdpowiedzUsuńCzas przedświąteczny potrafi być przyjemny, grunt to cierpliwość (i lista rzeczy do zrobienia ;p )!
Nie można dać się zwariować :)
OdpowiedzUsuńŚwietny, bardzo interesujący artykuł.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą zupełnie. Wiele osób narzeka na przygotowania do świąt, na te całe zamieszanie. Kiedy jednak nadejdzie dzień wigilii i cała rodzinka zasiada do stołu, następnie cieszy się z upominków, cały stres i zdenerwowanie znika. Osobiście nie znam żadnej osoby , która nie lubiłaby Świąt Bożego Narodzenia. Bo jak tu nie lubić najpiękniejszego, najbardziej rodzinnego i magicznego okresu w roku ? ;)
patrykdiamond2
dajcie pomysł co kupić babci do 200zł
OdpowiedzUsuńMoże paterę na ciasteczka, można znaleźć zarówno nowoczesne, jak i w stylu retro. Ja lubię takie gadżety;)
Usuńsunflower
chyba bardziej taki retro ;p by ją zadowoliło bo ma różne rzeczy w domu stylizowane na stare
UsuńBuziak :*
Ładnie opisałaś, ale nie jest mi to znane. Chyba tylko z filmów, ponieważ osobiście praktycznie nie obchodzę świąt, a nawet gdy obchodziłam to nie tak hucznie. Taka sytuacja. Jednak widzę szaleństwo wszędzie, parę godzin temu byłam w Empiku i tłok, wszyscy wyskoczyli nagle prezenty kupować. Mnóstwo ludzi przy kasach.
OdpowiedzUsuńWróciłam :) Tydzień bez internetu i choroba na święta - this is my luck... Więc z roku na rok jest coraz gorzej. Może to dziwne, ale chciałabym nadal wierzyć w Świętego Mikołaja. On coś dawał, ta magia. Teraz jest inaczej i nie podobają mi się święta. Po prostu chyba każdy tak ma, że jego rodzice się już nie starają - no bo przecież i tak dawno dowiedziałam się co i jak z Mikołajem.I od tamtej pory już nie jest tak fajnie. Proponuję, żeby każdy napisał jak dowiedział się o nieistnieniu Świętego :). Ja oglądam jakiś serial w którym mama pakowala prezenty. Wieczorem zapytałam się mamy czy Mikołaj istnieje. I powiedziała prawdę. Nie zasmucilam się mimo, że byłam chyba w 1 klasie podstawówki. A teraz jak małe dziecko się smucę :) A najbardziej lubię jechać w Wigilię do babci, wieczorem, kiedy obserwuję wszystkie poubierane domy. I tą magię. W tym roku bez.śniegu, który jako małe dziecko uważałam za jakiś siwecacy pył. Jednym słowem kochałam dzieciństwo, wszystkich denerwowałam tym swoim zapałem :). Ale więcej nic nie powiem, bo za dużo wspomnień wraca do mojej głowy...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny artykuł; ja lubię te przygotowania, bo później można się bardziej cieszyć z tego, co w Świętach jest najważniejsze.
OdpowiedzUsuńsunflower
Ja oglądam na youtube Zoellę i naprawdę ona bardzo wprowadza mnie w świąteczny nastrój i pokazuje różne ciekawe sztuczki ;) Ogólnie,to polecam! ;)
OdpowiedzUsuń